1. Wspólne mieszkanie przed ślubem to dobre rozwiązanie
Teoretycznie rzecz biorąc dobrze mieszkać razem, by lepiej się poznać i umożliwić sobie uzgodnienie zasad wspólnego funkcjonowania. Badania jednak wykazują coś zupełnie przeciwnego i to jednoznacznie. Okazuje się, iż wspólne mieszkanie na dłuższą metę nie rokuje dobrze przyszłemu małżeństwu. Po pierwsze związek kohabitacyjny odwleka decyzję o małżeństwie lub nawet powoduje, że nigdy do niego nie dochodzi. Poza tym zwiększa poczucie indywidualności i niezależności partnerów, wzrasta więc ryzyko zdrady oraz decyzji o rozstaniu.
2. Kłótnie są normalne i dobrze robią małżeństwu
Nie ma małżeństwa, które nigdy się nie pokłóciło. Ważne jednak, jak częste są kłótnie, jaki mają przebieg i jaki jest ich efekt końcowy. Jeśli są to sprzeczki wciąż o to samo, „wywlekanie” dawnych błędów partnera, granie na emocjach czy stosowanie przemocy – wcale nie jest to normą.
Nie wróżą dobrze kłótnie oparte na czterech zachowaniach takich jak:
1) Krytykowanie polegające na skupianiu się na wadach partnera, zamiast konkretnym zachowaniu; np. kiedy mąż wraca do domu 2 godziny później, niż powinien, żona krzyczy „Ty spóźnialski egoisto, czekam tu na Ciebie od 2 godzin, specjalnie ugotowałam obiad, a Ty masz mnie gdzieś”, zamiast powiedzieć „Spóźniłeś się o dwie godziny, czy mogę wiedzieć, dlaczego?”
2) Pogarda czy też lekceważenie uczuć partnera, które ma na celu zdewaluować partnera, np. poprzez ubliżanie, wyzwiska, ironię.
3) Przyjmowanie postawy obronnej
Chodzi o tzw. obronę przez atak oraz unikanie odpowiedzialności za przedmiot kłótni. Np. kiedy mąż, który miał zająć się dziećmi posadził je przed telewizorem, na uwagę żony reaguje słowami „A ty znów musiałaś iść na zakupy i wydać kupę kasy” zamiast przeprosin czy wyjaśnienia.
4) Lekceważenie
Choć może się wydawać, że milczenie jak grób i traktowanie jak powietrze w trakcie kłótni jest niegroźne, tak naprawdę jest to zachowanie najbardziej agresywne. Działa poniżająco na partnera przy jednoczesnym wywyższaniu własnej osoby. Sprawia, że między małżonkami rośnie mur, który potem naprawdę trudno zburzyć. Dlatego czytanie książki lub granie na gitarze w trakcie kłótni to kiepski pomysł.
3. Przeciwieństwa się przyciągają
Owszem, to co inne wydaje się bardziej atrakcyjne, ale okazuje się trudne, gdy trzeba podejmować decyzje, zwłaszcza te najważniejsze. Niektóre różnice są dla związku destrukcyjne i nie do zaakceptowania. Najbardziej dotyczy rzeczy kluczowych dla rodziny: pracy, posiadania i wychowania dzieci, mieszkania. Jeśli para różni się diametralnie w tych kwestiach – ma znikome szanse na przetrwanie.
4. Związek moich rodziców mnie nie dotyczy
Niemal wszyscy chcieliby wierzyć, że to, jak wyglądał związek ich rodziców nie ma znaczenia. Niestety – albo na szczęście – wzorce obserwowane od poczęcia do dorosłości trudno „wyplenić”. Po pierwsze mało kto zdaje sobie z nich sprawę, a po drugie czym niby mielibyśmy je zastąpić? Wbrew pozorom zaprzeczanie im i próby walki kończą się jeszcze gorzej, niż świadome poddanie się im. Jeśli komuś nie odpowiadają lub są powodem konfliktów – lepiej pracować nad ich modyfikacją niż eliminacją.
Co ważne, nie wolno wypominać ich partnerowi, krytykować go za nie, poniżać z ich powodu. Znacznie skuteczniejsze będzie ich wspólne omówienie, przemyślenie i wyciągnięcie wniosków. Dla powodzenia w pracy nad zmianą spore znaczenie ma podejście do tego, czy można zmienić swoje cechy czy też są one stałe. Oczywiście pary z tym pierwszym podejściem rokują lepiej.